czwartek, 2 stycznia 2025

Polski czetnik - recenzja

 


Marian Błażejczyk to człowiek o biografii niezwykłej, nadającej się na niezłą adaptację filmową. Podczas drugiej wojny światowej walczył on bowiem w szeregach Królewskich Wojsk Jugosłowiańskich w Ojczyźnie, czyli ruchu czetnickiego. Trafił tam, wysłany przez Niemców na roboty przymusowe do okupowanej Serbii. Na jesieni 1944 r. został wcielony do armii Tity, którą jednak porzucił, by przedostać się do Polski. Wstąpił do LWP i załapał się na szturm Berlina. Jego wspomnienia stanowią więc pod wieloma względami unikat. Błażejczyk bardzo barwnie opisuje okupowaną Jugosławię, czetnicką partyzantkę, a także jej przeciwników, czyli m.in. chorwackich ustaszy. (Duże wrażenie robi scena, w której tzw. dzicy ustasze biorą głównego bohatera za Żyda, który uciekł z transportu i szukają u niego złotych zębów do wyrwania. Gdy pokazuje im jednak, że jest katolikiem, to natychmiast zmieniają do niego podejście i zaczynają traktować jak przyjaciela,  częstować rakiją i nawet w ramach przeprosin wtykać mu do kieszeni złote precjoza zrabowane Żydom.) Wspomina również o innych Polakach, którzy walczyli wówczas w czetnickich szeregach. Komunistów Tity postrzega zaś głównie jako niemieckich kolaborantów, którzy udawali ruch oporu przeciwko okupantowi. Przytacza też przykłady współpracy niemiecko-titowskiej. Pisze później, że gdy w latach stalinowskich noszono w Polsce w pochodach pierwszomajowych kukły marszałka Tito obwieszonego nazistowskimi odznaczenia, on traktował tę propagandę całkiem dosłownie. Choć służył wśród czetników, czyli ludzi mocno kojarzonych z serbskim nacjonalizmem, to na Serbię przełomu XX w. i XXI w. patrzył bardzo krytycznie. Wieszczył, że udający nacjonalistów postkomunistyczni spadkobiercy Tity doprowadzą ją do rozpadu.

Marian Błażejczyk

„Polski czetnik. Krwawa bałkańska droga. 1943-1945”

Wydawnictwo Replika

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz