piątek, 20 czerwca 2025

Przysięgnij, że opowiesz - recenzja

 


Sięgnąłem po tę książkę z wyraźnym zainteresowaniem - głównie dlatego, że opisywała ona wojenną historię dziewczyny z mojej dzielnicy. Autorka mieszkała przed wojną i w jej pierwszych miesiącach na warszawskiej Pradze, przy ulicy Targowej. W ciekawy i bardzo plastyczny sposób opisała ona życie w getcie warszawskim, żydowski bunt z 1943 r. i tułaczkę po obozach. Nie brakuje tam opisów niemieckich okrucieństw i żydowskiej kolaboracji. Jest tylko w tej książce jeden bardzo poważny zgrzyt - w ostatnim rozdziale autorka jojczy, że "Polacy nie pomagali" Żydom i że "mogli być jak Duńczycy". Mówi to w rozmowie z tłumaczem wojsk brytyjskich - spolonizowanym Żydem z Sosnowca, który jest zakochany w polskiej kulturze. Na czym Rachel Roth opiera swój surowy osąd narodu polskiego?  Wcześniej opisała jak dozorca z kamienicy na Targowej ostrzegł jej ojca przed Gestapo. Wielokrotnie wspominała też, że polscy policjanci nielegalnie handlowali z gettem - zapewniając Żydom środki na zakup żywności. Jednemu z polskich policjantów wyraźnie się spodobała (miała wówczas 16 lat) i chciał ją uratować i uczynić swoją żoną. Ona jednak postawiła warunek - policjant miał uratować też jej 80-letniego dziadka, który wyglądał bardzo semicko i nie znał polskiego (!). Policjant się wkurzył na ten dyktat i zerwał "zaręczyny", a autorka dostała antypolskiej traumy. No chyba, że po prostu żydowscy ocalali z Holokaustu lubią sobie ponarzekać na "złych, antysemickich Polaków", tak jak proletariaccy klienci biur podróży narzekają na dobre hotele all-inclusive...

Rachel Roth

"Przysięgnij, że opowiesz"

Wydawnictwo RM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz