Eksperymenty medyczne prowadzone na więźniach obozów koncentracyjnych były jednym z najmroczniejszych epizodów II wojny światowej i zarazem jedną ze zbrodni wykluczających Niemców z grona narodów cywilizowanych. Nie ma w tej kwestii żadnych wątpliwości. Owe zbrodnicze praktyki nie były bynajmniej ekscesami garstki szaleńców. Angażowali się w nie przedstawiciele samego serca niemieckiego establiszmentu medycznego, cieszący się pełnym wsparciem machiny państwowej i prywatnych korporacji. Nie można więc dopuścić do tego, by ich zbrodnie zniknęły za mgłą zapomnienia oraz ignorancji historycznej. Trzeba o nich przypominać. I takie zadanie spełnia najnowsza książka Krzysztofa Drozdowskiego - "Medyczne zbrodnie nazistów". Opisane są w nich m.in. niemieckie eksperymenty na ludziach przeprowadzane w komorach ciśnieniowych, badania dotyczące wyziębienia, pojenia słoną wodą, eksperymenty dotyczące gojenia się ran i oparzeń, transplantacje kości, badania nad malarią, durem brzusznym, żółtaczką i ropawicą, czy nad dietą opartą na... drewnianych wiórach. Sporo miejsca poświęcono również kwestii eutanazji prowadzonej m.in. w ramach programu T4 i o preparowaniu szkieletów więźniów w celu badań antropologicznych. Jest też o programach sterylizacji i o eksperymentach na homoseksualistach. Miejscami nie jest to łatwa lektura. Autor podszedł do tematu bardzo drobiazgowo (choć niektóre szerzej znane zbrodnicze eksperymenty celowo omówił mniej szczegółowo), w wielu miejscach cytując niemieckie dokumenty, do których sam dotarł w archiwach. Opisy niektórych "badań" skłaniają do zadania pytania: na ile zdrowi na umyśle byli czołowi nazistowscy medycy? Przykładem ich "niekonwencjonalnych" metod niech będzie to, że badali m.in. to, czy wyziębiony mężczyzna szybciej odzyska energię podczas seksu z jedną czy z dwiema kobietami.
Krzysztof Drozdowski
"Medyczne zbrodnie nazistów"
Wydawnictwo Replika
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz