piątek, 17 stycznia 2025

Śmierć z nieba. Alianckie naloty na polskie i niemieckie miasta - recenzja

 


Bombardowania strategiczne Niemiec, prowadzone przez Brytyjczyków i Amerykanów w czasie drugiej wojny światowej, wywołują obecnie wiele kontrowersji. Jedni widzą w nich operacje wojskowe, które mocno przyczyniły się do zwycięstwa nad Rzeszą, inni kwestionują ich celowość i postrzegają je wręcz jako zbrodnie wojenne. Niewielu ludzi zdaje sobie jednak sprawę, że alianckie bomby pustoszyły również miasta położone na wschód od Odry. Spadały one choćby na Szczecin, Malbork czy Gdańsk, ale też na polskie miasta włączone do Rzeszy takie jak Gdynia czy Poznań. O tych właśnie mało znanych epizodach wojny lotniczej nad Europą opowiada Leszek Adamczewski w swojej książce „Śmierć z nieba”. Przypomina, że co prawda alianci zachodni (w odróżnieniu od Sowietów) starali się nie bombardować na ślepo miast zamieszkiwanych przez Polaków, ale tragiczne pomyłki się zdarzały. Zdumiewa choćby opowieść o brytyjskiej załodze, które miała zbombardować Frankfurt, ale w wyniku błędu nawigacyjnego zrzuciła bomby na… Poznań. Niemcy starali się wykorzystywać te tragiczne pomyłki w swojej propagandzie. Na pogrzeb ofiar bombardowań Poznania pofatygował się nawet taki zbrodniarz jak gaulaiter Greiser, a Niemcy wypuścili na tę uroczystość z aresztu domowego polskiego biskupa Walentego Dymka. Mimo śmierci przypadkowych cywilów w nalotach, wiele z alianckich operacji bombowych nad ziemiami obecnej Polski zachodniej można uznać za prawdziwe majstersztyki. Tak było choćby z bombardowaniem poznańskiego laboratorium powiązanego z niemieckim programem nuklearnym, czy zakładów lotniczych w podpoznańskich Krzesinach i pod Malborkiem. Autor przypomina również niemieckie bombardowania Poznania oraz Inowrocławia. Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę. Niemcy zebrali w czasie wojny bombowy huragan.

Leszek Adamczewski

„Śmierć z nieba. Alianckie naloty na polskie i niemieckie miasta”.

Wydawnictwo Replika 2022

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz