piątek, 10 stycznia 2025

We wrześniu nie pada śnieg - recenzja

 


Ta książka jest na Zachodzie jest już klasyką. Brytyjski historyk Robert Kershaw pokazuje w niej operację Market-Garden oczami niemieckich żołnierzy i dowódców. Drobiazgowo odtwarza niemiecką reakcję na alianckie desanty spadochronowe, pokazuje też jakimi siłami rzeczywiście Niemcy wówczas dysponowali i po jak wielką improwizację musieli sięgnąć, by uniknąć zdobycia przez aliantów mostu w Arnhem. Czytając tę książkę można odnieść wrażenie, że choć operacja Market-Garden została zaplanowana przez ludzi w skandaliczny sposób ignorujących informacje wywiadowcze, to miała szansę na zwycięstwo. Niemcy naprawdę byli zdziwieni, że po tym gdy Amerykanie zdobyli most w Nijmegen, brytyjski korpus pancerny zmarnował szansę na odsiecz dla spadochroniarzy broniących przyczółka mostowego w Arnhem. Książka Kershawa mówi też wiele o mentalności niemieckich żołnierzy. Esesman o nazwisku Wolfgang Dombrowski wspomina w niej zacięte walki z Polakami, którym wypomina strzelanie do sanitariuszy. Ogólnie Niemcy bali się polskich spadochroniarzy i byli przekonani, że Polacy nie biorą jeńców. Podobny strach czuli wobec Amerykanów. Czytamy więc doniesienia o tym, jak amerykańscy spadochroniarze okaleczali nożami zwłoki Niemców w Nijmegen i zrzucali je z mostu do rzeki. Podczas potyczki w jednej z fabryk Amerykanie wylali na Niemców kwas. W książce są też jednak wzmianki o zbrodniach jakich Niemcy dopuszczali się na holenderskich cywilach, których rozstrzeliwano jako „terrorystów”. Z dzienników żołnierzy niemieckich często przebija fatalizm. Wiedzą oni, że ich kraj nie ma już szans wygrać wojny, a mimo to walczą. Ciekawe są również wnioski jakie wyciągnął Kershaw. Dostrzegł on w walkach pod Arnhem ważne lekcje na wypadek zwalczania przez NATO sowieckich desantów spadochronowych.

Robert Kershaw

„We wrześniu nie pada śnieg”

Wydawnictwo Replika


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz