Niewielu ludzi zdaje sobie sprawę z tego, że polskie flagi w zdobytym Berlinie wieszali żołnierze mający na rogatywkach orzełki z koroną, według przedwojennego wzoru. Nosili je wszyscy w 1 Samodzielnej Kompanii Zwiadowczej. Tym niezwykłym oddziałem dowodził były bosmanmat Flotylli Pińskiej porucznik Konstanty Minuczyc, a jako podwładnych miał podoficerów przedwojennego KOP-u. Nie było tam żadnego politruka, a nikt z zewnątrz nawet nie śmiał zwrócić uwagi tym doświadczonym frontowcom na to, że noszą „nieprzepisowe” orzełki. To jedna z wielu historii opowiedzianych w książce Piotra Korczyńskiego „Piętnaście sekund. Żołnierze polscy na froncie wschodnim”. Autor, opierając się m.in. na relacjach ostatnich żyjących weteranów, pokazuje nam jak wyglądały walki „ludowego” WP pod Lenino, na przyczółkach warszawskich, na Wale Pomorskim, w Kołobrzegu czy pod Budziszynem. Opisuje niezwykłe i często tragiczne losy ludzi, którzy trafili do tych formacji i pokazuje, z czym musieli się oni mierzyć. Dowiemy się z tej książki choćby tego, że żołnierze, którzy stawiali pierwsze polskie słupy graniczne nad Odrą byli później przesłuchiwani przez Smiersz, a jeden z nich został po wojnie skazany na sześć lat więzienia za „propagandę szepataną”. Sporym zaskoczeniem dla może być również to, że rzeczywiście istniał czołg o numerze 102, którego załoga przygarnęła do siebie psa „Szarika”. Ostatni żyjący członek tej załogi nie lubił jednak „Czterech pancernych”. Prawdziwa wojna nie przypominała bowiem tego ciut infantylnego, propagandowego serialu.
Piotr Korczyński
„Piętnaście sekund. Żołnierze polscy na froncie wschodnim”
Wydawnictwo Cyranka 2023
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz