Prusy Wschodnie były regionem Niemiec, który najmocniej odczuł klęskę III Rzeszy. Co najmniej dziesiątki tysięcy ich mieszkańców zginęło zimą 1945 r. próbując uciec przed Sowietami. Samoloty z czerwonymi gwiazdami na skrzydłach swobodnie masakrowały kolumny uchodźców, sowieckie czołgi torowały sobie drogę na Gdańsk, Elbląg i Królewiec rozjeżdżając chłopskie wozy, a podążająca za nimi piechota rabowała i gwałciła wszystkich, którzy zdołali przeżyć. W olsztyńskim szpitalu Sowieci pali rannych i pacjentów miotaczami ognia. Niemcy doświadczyli na własnej skórze traktowania znanego Polakom choćby z Powstania Warszawskiego. Podczas tej pruskiej apokalipsy wiele dzieci zostało pozbawionych rodziców. Błąkały się one po lasach i przechodziły na Litwę, próbując przeżyć żebrząc i kradnąc. Nazywano je Wilczymi Dziećmi. I właśnie o nich opowiada książka Wioletty Sawickiej. Autorka zdołała zdobyć relacje Wilczych Dzieci, w tym również tych mieszkających na terenie Polski. Przypomina ona, że sowiecką brutalność mocno wówczas odczuła również słowiańska ludność Warmii oraz Mazur. Sowieci nie odróżniali jej od Niemców, zresztą nawet gdyby wiedzieli o jej odrębności i tak nic by to nie zmieniło. Wszak sowieccy żołnierze dostali wówczas pełne przyzwolenie na to, by w „przeklętej Germanii” zabijać, gwałcić i rabować do woli. Żyjące jeszcze Wilcze Dzieci przypominają sobie tamten czas, gdy widzą w telewizji doniesienia z Ukrainy.
Wioletta Sawicka, „Wilcze Dzieci”, Wydawnictwo Prószyński, Warszawa 2022
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz